Zanim zaczęłam biegać z psem, chciałam trochę inaczej, ciekawiej, spędzać z nim czas i zarazem sama być aktywna. W mojej grupie przyjaciół nie było psiarzy, brakowało mi więc znajomych, z którymi łączyłoby mnie coś poza wspólnymi spacerami w parku. Odważyłam się i dołączyłam do grupy trenującej canicross i... polubiłam bieganie.
Ponieważ mieszkaliśmy w Czechach, zaczęliśmy uczestniczyć w zawodach dla amatorów i doświadczonych sportowców z serii Nativia Challenge. Do wzięcia udziału nie była potrzebna licencja sportowa, pomimo tego poprzeczka była bardzo wysoka. Nic dziwnego, obok nas startowały takie gwiazdy, jak: Martina Štěpánková, Lukáš Tassler, Pavel Červenka, Nicole Marešová. Dzięki takim lokalnym wydarzeniom dostępnym dla ogółu aktywnych psiarzy, w ciągu kilku lat niesamowicie wzrosło zainteresowanie canicrossem i jazdą na hulajnodze. Wraz z nim pojawiła się natomiast potrzeba prowadzenia treningów i organizowania większej ilości zawodów, którymi zajęły się prywatne osoby, sportowcy, osoby z doświadczeniem w mushingu.
Dla porównania: w roku 2015 w zawodach canicrossowych "Nativia Challenge" w Rokytnicy nad Izerą wystartowało 124 zawodników (artykuł po czesku - tutaj). W 2018 roku zawody podzielono na dwa dystanse: krótki (4 km) i długi (10 km). Pobiegło w nich 240 psio-ludzkich teamów. Tegoroczna impreza "Nativia Challenge - Votvírák" rozrosła się do dwóch dni i całkowitej liczby 422 uczestników w kilku klasach/ kategoriach: canicross, enduro, dogtrekking, scooter i bikejoring. Tym samym jest to największa czeska impreza w sporcie psich zaprzęgów dla wszystkich tych, którzy chcą się sprawdzić, chcą podjąć wyzwanie, poczuć atmosferę dużych zawodów i przeżyć przygodę oraz nie przeszkadza im, że pobiegną dużo słabiej, niż ci z podium. A mistrzowie traktują swój udział jako ważny trening, przygotowanie do światowych wyścigów i sprawdzenie swojej kondycji. Oczywiście, działa też Česká asociace sleddog sportů, która zrzesza około 25 mniejszych i większych klubów i organizuje swoje wydarzenia sportowe oraz kieruje Kadrą Narodową.
Dogtrekking, pomimo tego, że nie spada pod psie zaprzęgi, ładnie się rozwija i w wielu rejonach Polski organizowany jest na wysokim poziomie przez pasjonatów wędrówek, stowarzyszenia lub firmy. To zapewne przekłada się na zainteresowanie bieganiem z psem. Jednak w Polsce NIE MA cyklicznych zawodów w canicrossie, bikejoringu i scooterze dla osób z i bez licencji zawodniczej, czyli takich, w których mogliby brać udział wszyscy, ucząc się podstaw i zdobywając doświadczenie. Jeśli wierzyć formularzowi na stronie Polskiego Związku Sportu Psich Zaprzęgów,w Polsce mamy zarejestrowanych 27 klubów (link do listy - tutaj), a jesteśmy krajem o czterokrotnie większej liczbie obywateli niż Republika Czeska. Tylko kilka z nich organizuje wyścigi dla całego wachlarza klas psich zaprzęgów. Są to dni, na które czekają wszyscy maszerzy, wśród nich również zagraniczni.
Z pewnością wydarzenia mushingowe są coraz częściej promowane w mediach, choćby w relacjach z wydarzeń w TVN i dość częstych artykułach o tej tematyce w Dog & Sport. Jeśli jednak w samym canicrossie w zawodach PZSPZ startuje maksymalnie 25 osób (kobiety + mężczyźni), to trudno mówić o tym, że jest to sport popularny lub że się rozwija.
Aby ścigać się w zawodach mushingowych w Polsce należy zdobyć licencję zawodniczą dostarczając "wyniki końcowe z co najmniej 6 ukończonych etapów zawodów w danej dyscyplinie", czyli z trzech dwudniowych zawodów (regulamin - tutaj). Żeby to osiągnąć należy wystartować w tzw. Lidze Zaprzęgowej. Biorąc pod uwagę, że zawodów PZSPZ jest około 3-4 w sezonie wiosennym i podobna liczba w sezonie jesiennym, możliwości są ograniczone. Ale posiadając licencję możemy nareszcie na równych prawach ścigać się we wszystkich zawodach krajowych oraz starać się o przyjęcie do Kadry Narodowej, aby startować w International Federation of Sleddog Sports (IFSS) lub International Canicross Federation (ICF).
Gdzie oprócz Czech canicross dobrze działa? W Wielkiej Brytanii. Tutaj także nie trzeba mieć licencji do wzięcia udziału w lokalnych zawodach. Co ciekawe, do startów IFSS licencja też nie obowiązuje. W Holandii należy mieć pozwolenie do trenowania z psem na rowerze i hulajnodze, poza tym - brak licencji.
Pasje, zwłaszcza jeśli wiążą się z dużymi emocjami, rywalizacją, wciągają, często przemeblowując nasze życie wbrew naszym oczekiwaniom. Jeżeli możemy dzielić je z naszym czworonogiem, potrafią zmienić naszą perspektywę na życie, zaczynamy intensywniej i bardziej świadomie dzielić życie z psem, poznajemy ludzi ze środowiska i chcemy aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach. Dlatego zawody są nam potrzebne i myślę, że mówię to w imieniu wielu osób, które rozpoczynają swoją aktywność w canicrossie, scooterze czy bikejoringu. Wypowiedź Kasi Guss na temat swoich startów potwierdza, jak duże znaczenie w uprawianiu sportu z psem mają właśnie zawody. Przeczytajcie sami.
EDIT: Tuż po publikacji artykułu dostaliśmy również wiadomość od Martiny Štěpánkovej, wielokrotnej Mistrzyni w canicrossie, scooterze i skijoringu, na temat zawodów "masowych", czyli nieorganizowanych przez Związek. Jej komentarz dodajemy niżej.
Kasia
Nasz pierwszy start w 2019 roku, a zarazem ostatni w sezonie dryland 2018/19 był debiutem w klasie SC1 podczas XVIII Lubieszowskiego Crossu.
Martina Štěpánková
"Uważam, że to naprawdę super, że w Czechach zaczęto organizować zawody nie tylko dla "profesjonalistów", ale i dla szerokiego grona aktywnych psiarzy. Bieg z psem staje się bardzo popularny, a tego typu wydarzenia stwarzają doskonałe możliwości poznania sportu, zdobycia doświadczenia i cennych rad, jak się rozwijać. Jednodniowe zawody mają też swoją zaletę w tym, że większość zawodników nie musi organizować miejsca do spania (nie mają kamperów czy innych samochodów przystosowanych do noclegów). Przebiegną się i jadą z powrotem do domu. Kolejnym wielkim plusem jest to, że większość organizatorów tworzy kategorie według wagi psa. Tym samym motywują właścicieli mniejszych czworonogów, którzy mogą się ścigać w swojej kategorii, nie zaś z wielkimi psami.
Zawody mają oczywiście swoje regulaminy, kontrolę weterynaryjną, perfekcyjnie oznaczone trasy, czipy (!), świetnych moderatorów i dobrze przygotowane miejsce zawodów, wszechstronny komfort dla uczestników i psów...
Ja sama bardzo chętnie uczestniczę w takich zawodach. Tworzą one doskonałe warunki do socjalizacji młodych psów, które uczą się wyprzedzania, biegu w zakrętach. Starty są interwałowe, a psy są w nieustannym kontakcie ze sobą".